Roland z Gilead jest rewolwerowcem, jednym z nielicznych usiłujących utrzymać porządek w świecie rosnącego bezprawia, połączeniem błędnego rycerza i szeryfa z Dzikiego Zachodu.
Wraz z grupą towarzyszy przemierza złowrogi, wyludniony świat, zniszczony przez wojny, zamieszkały przez mutanty i demony, w poszukiwaniu tajemniczej Mrocznej Wieży stojącej w centrum istnienia wszystkich światów. Wędrowców zatrzymuje lodowaty wicher niszczący wszystko na swojej drodze. Chcąc przetrwać, znajdują schronienie w opustoszałym budynku wiejskiej świetlicy. Tam spędzają noc, słuchając opowiadania Rolanda o jednej z pierwszych misji, jaką wykonał po tym, gdy stał się rewolwerowcem. Wysłany przez ojca do Debarii, by pomóc tamtejszym mieszkańcom uporać się z mordującym całe rodziny zmiennokształtnym stworem, skóroczłekiem, Roland bierze pod opiekę dziesięcioletniego chłopca, Billa Streetera, jedynego ocalałego z ostatniej rzezi. Usiłując uspokoić przerażone dziecko, opowiada mu swą ulubioną historię z dzieciństwa zatytułowaną Wiatr przez dziurkę od klucza, którą często czytała mu matka. Występuje w niej chłopiec, Tim Ross, znany później jako Tim Dzielne Serce, nieustraszony rewolwerowiec...
O Autorze
Stephen Edwin King urodził się 21 września 1947 roku w Portland.
Wielką sławę przyniosły mu horrory, które weszły do klasyki gatunku, tytuły takie jak Lśnienie, Miasteczko Salem, czy Podpalaczka same mówią za siebie. Co ciekawe King nie ogranicza się do jednego gatunku, czego najlepszym przykładme są takie powieści jak "Zielona Mila", "Oczy Smoka" czy 7 tomowy cykl opowieści "Mroczna Wieża".
Stephen King wielkie pisanie rozpoczął od powieści "Carrie". Na początku "Carrie" miała być po prostu opowiadaniem, jednak samoistnie przerodziła się w coś większego. Opowiadanie o młodej dziewczynie, posiadającej paranormalne zdolności, o mało co, nie zostałoby w ogóle napisane, gdyż King miał problemy z jej ukończeniem, raz nawet wyrzucając ją do śmieci.
Ostatecznie maszynopis został odratowany przez żonę Kinga, i tak powstało jedno z najważniejszych dzieł w jego karierze.
Stephen King do dzisiaj mieszka, razem z żoną w Bangor, posiadając również rezydencję nad Zatoką Meksykańską na Florydzie.
King ma dwoje dorosłych synów, którzy również są pisarzami, oraz córkę - Naomi, która jest wielebną w Kościele Antytrynitariuszy w Planton.
Od roku 1981, Stephen King jest najbardziej zamożnym pisarzem na świecie, dorabiając się majątku przekraczającego 2 miliardy dolarów
Fragment książki "Wiatr przez dziurkę od klucza"
LODODMUCH
1
Po opuszczeniu Szmaragdowego Pałacu – niestety, nie był ON pałacem z krainy Oz, jednakże teraz stał się grobowcem nieprzyjemnego faceta, znanego ka-tet Rolanda jako Tik-Tak – Jake zaczął coraz bardziej oddalać się od Rolanda, Eddiego i Susannah.
– Nie martwisz się o niego? – spytała Susannah. – O to, że jest tam sam?
– Ma ze sobą Eja – powiedział Eddie, mówiąc o bumblerze, który uznał Jake’a za swojego najlepszego przyjaciela. – A Ej dobrze traktuje miłych ludzi, ale ma ostre zęby dla tych, którzy mili nie są. O czym boleśnie przekonał się niejaki Gasher.
– Ponadto Jake ma broń swojego ojca – dodał Roland. – I wie, jak się nią posłużyć. Wie to bardzo dobrze. Nie zejdzie ze ścieżki Promienia.
Wskazał w górę okaleczoną dłonią. Nisko wiszące chmury w większości były nieruchome, tylko jeden ich rząd powoli płynął na południowy wschód. W kierunku Gór Gromu, jeśli notatka pozostawiona dla nich przez kogoś podpisującego się RF mówiła prawdę.
Ku Mrocznej Wieży.
– Tylko dlaczego… – zaczęła Susannah, lecz nagle fotel inwalidzki podskoczył na wyboju. Odwróciła się do Eddiego. – Uważaj, gdzie mnie pchasz, złotko.
– Przepraszam – rzekł Eddie. – Drogowcy ostatnio nie naprawiali tego odcinka autostrady.
Najwidoczniej na skutek cięć budżetowych.
Wprawdzie nie była to autostrada, tylko droga… przynajmniej kiedyś: teraz zostały z niej dwie ledwie widoczne koleiny miejscami zasłane kulami solanki kolczystej. Wcześniej tego ranka minęli nawet opuszczony sklep z ledwie czytelnym szyldem SKŁAD TOWARÓW TOOKA. Weszli do środka, szukając prowiantu – wtedy jeszcze Jake i Ej byli z nimi – lecz nie znaleźli niczego prócz kurzu, starych pajęczyn i szkieletu jakiegoś stworzenia, które mogło być dużym szopem, małym psem lub bumblerem. Ej obwąchał go pobieżnie, po czym obsikał kości i opuścił skład, żeby usiąść na środku drogi i owinąć się puchatym ogonem. Spoglądał tam, skąd przyszli, i węszył.
Roland widział dziwne zachowanie bumblera i zaczął się niepokoić. Może ktoś ich tropił? Nie wierzył, żeby tak było, ale wygląd Eja – rozdęte nozdrza, nastawione uszy, podwinięty ogon – przywoływał jakieś wspomnienie lub skojarzenie, którego nie potrafił uchwycić.
– Dlaczego Jake chce być sam? – zapytała Susannah.
– Czy uważasz to za niepokojące, Susannah z Nowego Jorku? – zapytał Roland.
– Tak, Rolandzie z Gilead, uważam to za niepokojące.
Uśmiechnęła się przyjaźnie, lecz w jej oczach zapalił się dawny groźny błysk. Roland wiedział, że to ta część jej osobowości, która należała do Detty Walker. Detta nigdy nie odejdzie na zawsze i wcale nie było mu przykro z tego powodu. Bez tej obcej osoby, która wciąż tkwiła w jej sercu niczym okruch lodu, Susannah byłaby tylko ładną czarnoskórą kobietą z nogami obciętymi poniżej kolan. Wraz z Dettą stała się osobą, z którą należało się liczyć. Była niebezpieczna. Była rewolwerowcem.
– On ma o czym myśleć – cicho powiedział Eddie. – Wiele przeszedł. Nie każdy dzieciak powraca z zaświatów.
I jest tak, jak mówi Roland: jeśli ktoś stanie mu na drodze, gorzko tego pożałuje. – Eddie przestał pchać wózek, otarł pot z czoła i spojrzał na Rolanda. – Czy w ogóle jest tu ktoś na tym podmiejskim pustkowiu, Rolandzie? Czy może wszyscy poszli dalej?
– Och, zgaduję, że kilku tu zostało.
Wcale nie zgadywał; podążając ścieżką Promienia, byli kilkakrotnie obserwowani. Raz przez wystraszoną kobietę z niemowlęciem w zawiniątku, obejmującą ramieniem dwójkę dzieci. Raz przez starego farmera, półmutanta z podrygującą macką zwisającą mu z kącika ust. Eddie i Susannah nie widzieli tych ludzi i nie wyczuli obecności innych, którzy bezpiecznie skryci w krzakach i wysokich trawach obserwowali ich przemarsz. Eddie i Susannah musieli jeszcze wiele się nauczyć.
Jednakże wyglądało na to, że nauczyli się już przynajmniej części tego, co będzie im potrzebne, ponieważ Eddie zapytał:
– Czy to ci podążający za nami, których zwęszył Ej?
– Nie wiem.
Roland zastanawiał się, czy dodać, że jest pewny, iż w dziwnym umyśle małego bumblera zalęgła się inna myśl, ale postanowił o tym nie mówić. Rewolwerowiec spędził długie lata bez ka-tet i przywykł nie zasięgać niczyich rad. Powinien zerwać z tym zwyczajem, jeśli ka-tet ma pozostać silne. Lecz nie dziś, nie tego ranka.
– Ruszajmy – powiedział. – Jestem pewien, że Jake tam na nas czeka.
[darmowy fragment książki "Wiatr przez dziurkę od klucza", strony 10-12]